Dni Owada – najciekawsze sytuacje i teksty
cze
26
Witam po dłuższej przerwie spowodowanej sesją i czasem zaliczeń na studiach. Na szczęście już wszystko za mną, więc mogę zająć się nadrabianiem „małych” zaległości na blogu. Nie zdążyłem wcześniej zredagować ostatniego artykułu związanego z Dniami Owada. Udało mi się to zrobić dopiero dzisiaj, ale lepiej późno niż wcale. Zatem zapraszam Was do lektury i ostatniej już refleksji związanej z Dniami Owada na Uniwersytecie Rolniczym.
Przedstawiam zbiór najciekawszych sytuacji, wpadek, tekstów zasłyszanych przy moim stoisku:
A dlaczego król nie ma korony?
– Kilkunasto osobowa grupa przedszkolaków podbiega pod stoisko. Pokazuję im jak wygląda królowa. Jeden chłopczyk pyta: „A gdzie król?”. Ja odpowiadam: „Tutaj”. Na co dostaje kolejne pytanie: „A dlaczego król nie ma korony?” Zdziwiony przez chwilę szybko odpowiedziałem, że mrówki nie potrzebują korony i dzieci zawołane przez opiekunkę poszły dalej.
Królowe mrówek, a kobiety…
– Jeden z odwiedzających dowiedział się o tym, że królowa mrówek odbywa z samcami tylko raz w życiu lot godowy. Pan obraca się do mojej mamy, która akurat odwiedzała mnie na stoisku i mówi do niej: „Słyszała Pani? Samice mrówek kopulują raz w życiu… Dobrze, że nasze kobiety sobie tego nie wymyśliły!”
– Gdy mówiłem o roli samców zredukowanej tylko do reprodukcji i zdanych na łaskę samic w gnieździe, za każdym razem od płci żeńskiej otrzymywałem tą samą odpowiedź: „No identycznie jak w życiu! Faceci bez kobiet nic nie zrobią!”. Raz dostałem, także odpowiedź, że mrówki powinny być wzorem dla feministek…
Wysmarujemy progi olejem!
– Kiedy opisywałem sposób budowy formikarium, zwracałem uwagę na ścianki wysmarowane olejem, przez który mrówki nie przechodzą. Pytano mnie: „A jaki to olej, silnikowy?”. Odpowiadałem „Zwykły, kujawski”. I odtąd ludzie odchodząc ze stoiska głosili: „Wysmarujemy progi i drzwi olejem. Mrówki nie przejdą!”.
Mój wnuk nie będzie hodował mrówek.
– Jeden dziadek przyszedł ze swoim wnukiem. Zacząłem opowiadać o prostym sposobie na założenie własnej hodowli mrówek w domu. Widać, że wnuk bardzo się zainteresował w przeciwieństwie do dziadka, który próbował ewakuować budzące się we wnuku zapędy do rozwinięcia nowego hobby.”Taa proste w hodowli, jasne…”. Mówię:” Wystarczy podawać niewielka ilość miodu” Dziadek od razu skontrował: „Taa i same się karmią, nic nie trzeba robić. Do widzenia!” Zapewne bardziej wolałby gdybym opowiedział jak pozbyć się mrówek, niż jak je hodować.
Opiekunka przedszkolaków, czyli terror i respekt w pełnej krasie…
– Pozdrawiam Panią opiekunkę, która siłą zabrała dziewczynkę z mojego stoiska. Jedna mała dziewczynka bardzo dużo dopytywała się na temat mrówek. Zadawała bardzo mądre pytania. Niestety nie zdążyłem sobie z nią dłużej pogadać gdyż jedna z opiekunek wywołała imię dziewczynki i krzyknęła: „Do szeregu!”. Czasem sam bałem się tych opiekunek, ale przynajmniej dzieci chodziły jak zegarki…
Brak wiedzy o mrówkach u nauczycielki…
– Jeden chłopczyk podchodzi do mnie i się pyta: „Proszę Pana, a czy to prawda, bo pani mi mówiła, że królowa mrówek rodzi się bez skrzydeł i dopiero jak staje się królową to wyrastają jej skrzydełka?”. Otóż dla sprostowania młoda królowa wylęga się z kokonu królewskiego ze skrzydłami, a dopiero po locie godowym je odrywa. Widocznie kiedy brakuje wiedzy może czasem ponieść człowieka wyobraźnia. Mam nadzieję, że chłopczyk wytłumaczył Pani nauczyciel jak wygląda królowa mrówek i o co chodzi z jej skrzydłami. Właśnie po to są Dni Owada, by móc się edukować w kwestiach owadów, by później nie dochodziło do takich abstrakcyjnych sytuacji. Wobec tego zapraszam za rok wszystkich!
Probówka o ziemię bum i znika cały tłum!
– Stoisko było non stop oblegane, szczególnie w sobotę. Wtedy niestety doszło do małych strat. W momencie upadku probówki z mrówkami na ziemię, stoisko zrobiło się w sekundzie puste. Jakby ludzie nagle wyparowali i nikt nie zwiedzał stoiska. Na szczęście nic sie nie stało. Szybko pozbierałem resztki probówki. Królowa wraz z potomstwem została w jednej z rozbitych części probówek, ponieważ było to ich gniazdo, więc w momencie rozbicia mrówki nie rozbiegły się we wszystkie strony i nie uciekły,wobec tego nic się ostatecznie nie stało, ale winny chyba się już nie znajdzie. Ludzie bardzo szybko uciekli myśląc, że rozbiły się leżące obok wścieklice dorodne – największe czerwone, żądlące mrówki w Europie. Probówka nie zdążyła tknąć ziemi, a ludzie już w momencie uciekli. To był świetny widok.
Dlaczego mrówki faraona?
– Jedna Pani podeszła do mnie, aby zapytać się tylko o jedną nurtującą ją rzecz: „Proszę Pana, dlaczego mrówki faraona nazywają się mrówkami faraona? Co one miały wspólnego z faraonem? Przecież nie żyły za jego czasów?” To było niestety jedyne pytanie, na które w tamtym czasie nie miałem żadnej wiedzy. Wiedziałem tylko o łacińskiej nazwie Monomorium pharaonis i nic poza tym. Dziś już wiem. Otóż mrówki faraona rzeczywiście nie pochodzą z Egiptu tylko z Indii lub Ameryki Południowej, gdzie drogą morską trafiły najpierw do Afryki, a później do Europy. Nazwę wymyślił Karol Linneusz, który jako pierwszy oznaczył ten gatunek, twierdząc że mrówki faraona były jedną z plag egipskich zesłanych na niego w starożytności. Mrówkom faraona z pewnością poświecę niedługo cały wpis. Dziękuję Pani, dzięki której mogłem zgłębić wiedzę na ten temat. Dni Owada nauczyły mnie również czegoś o mrówkach, w końcu człowiek uczy się przez całe życie.
Oprócz tego…
Na stoisku zwiedzający opowiadali również o partyzantach przywiązywanych do drzewa w czasie wojny i zjadanych przez mrówki, o chusteczkach kładzionych na gniazda mrówek, mających działania lecznicze, a także o różne sposoby na mrówki, ale informacje na ten temat pojawią się dopiero w przyszłości w ramach mrówczych ciekawostek. Wobec tego zachęcam na bieżąco do odwiedzania bloga. Pozdrawiam! ; ]
Ostatnie komentarze